Ach, jak ja uwielbiam starą, włoską kuchnię. Ten pyszny minimalizm ograniczający się do kilku zaledwie składników.
Risotto to coś znacznie więcej niż ugotowany i wymieszany z dodatkami ryż. To kwintesencja prostej, acz jakże wybornej kuchni. Zacznijmy zatem od fundamentu, czyli od ryżu. Koniecznie biały, koniecznie krótkoziarnisty, koniecznie z wysoką zawartością skrobi. Wszystko po to, aby ziarna po ugotowaniu miały kleistą konsystencję; na zewnątrz pozostaną miękkie, w środku zaś lekko twarde. Ryż Arborio będzie idealny. Przed laty w Polsce prawie nieosiągalny, a jeśli już, to jego cena nijak miała się do idei prostej, taniej kuchni.
Mamy ryż, musimy też zadbać o bulion warzywny. Bez dobrego, gorącego bulionu nie ma bowiem mowy o risotto. Cała sztuka polega właśnie na niespiesznym dodawaniu gorącego bulionu. No i jeszcze wino. Do naszego dania potrzebujemy jednego zaledwie kieliszka białego wina, no ale skoro butelka już odkorkowana, to przecież nietaktem byłoby nie skosztować. No i wino dobre jest przecież na zdrowie. A zdrowie liczy się przede wszystkim. No to na zdrowie!
Risotto z dynią piżmową
Czas przygotowania: 1 godzina
Porcja dla 4 osób
_________________________________
Składniki
- 1 dynia piżmowa
- 1 dorodny por
- 2 ząbki czosnku
- 2 szklanki ryżu arborio
- 1 szklanka białego wina
- 1/2 szklanki zielonego groszku
- 1 l bulionu warzywnego
- skórka otarta z jednej cytryny
- garść rukoli
- oliwa, sól, czarny pieprz
Przygotowanie
-
Zacznijmy od dyni piżmowej. Obieramy ją, kroimy w niewielkich rozmiarów kostkę, umieszczamy na blaszce do pieczenia i traktujemy słusznym chlustem oliwy, szczyptą soli i gruboziarnistym pieprzem. Tak przygotowaną dynię wrzucamy do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni na około 20-25 minut.
-
Dynia w piekarniku, pora więc na pora. Na rozgrzanej oliwie przesmażamy pokrojone warzywo. Przepisy częstokroć ograniczają się wyłącznie do białej części, ja jednak nie dyskryminuję w kuchni nikogo i niczego więc z radością niekłamaną wrzucam także i górną, zieloną partię tego pysznego warzywa.
-
Po kilku minutach, do przesmażonego pora dorzucamy drobno posiekany czosnek oraz cytrynową skórkę.
-
Teraz na patelni ląduje ryż. Przesmażamy go nie dłużej niż minutę, po czym dodajemy szklankę białego wina. Ważne, by wino przed dodaniem do ryżu samemu skosztować. Musimy mieć przecież pewność, że używamy wyłącznie dobrych, sprawdzonych składników.
-
Gdy wino odparuje, wlewamy pierwszą chochelkę naszego gorącego bulionu. Gdy ryż wchłonie bulion, dodajemy kolejną porcję. I tak nieśpiesznie czynimy do momentu, aż ryż stanie się al dente, czyli jak mawia ulubiony Klasyk: „będzie stawiał lekki opór zębom”.
-
Mamy już pięknie kleisty ryż, dodajmy zatem upieczoną dynię i pół szklanki zielonego groszku. Na talerz dorzućmy jeszcze garść świeżej rukoli, doprawmy gruboziarnistym pieprzem i skropmy zacną oliwą.
-
I tyle, i smacznego bardzo!
Wujek Dobra Rada
Jeśli nie mamy ryżu Arborio tudzież Carnaroli czy Nano, w ogóle nie zabierajmy się za risotto. Tak, wiem, widziałem, czytałem – są przepisy, w których stoi: „użyj ryżu do risotto lub zwykłego”. Luigi, mój serdeczny włoski druh, z którym od kilku lat pracuję, gdy słyszy takie rady zawsze składa ręce niczym do modlitwy, wzrok wlepia w sufit i syczy przez zęby „Porca Madonna!”…
Zacna oliwa na koniec naprawdę robi różnicę. Podobnie jak gruboziarnisty czarny pieprz.
Gdyby nie to, że jestem sama w domu z dwoma maluchami zrobiłabym na obiad, ale chyba na kolację już nie może być nic innego;)
Uff, wczoraj kupiliśmy z moim chłopakiem ryż na risotto – przed chwilą sprawdziłam, na szczęście to Arborio. Kiedyś robiłam ze zwykłego, ale nie smakowało jak trzeba. Teraz na pewno będzie pysznie. Dziękuję za Wujka Dobra Rada. 😀
Wujek Dobra Rada, zawsze ma dobre rady 🙂
No ba! Teraz tylko muszę zacząć dodawać komentarze już po ugotowaniu potrawy z Twojego przepisu. 😉 Żeby nie było, że mam tylko słomiany zapał.
Przepraszam, ale nie jesteśmy strict vege, więc danie zbeszczesciłam (zwłaszcza na żądania córki) krewwtkami. Było przzepyszne 🙂 panie Sławku – uwielbiam pana 🙂
Pani Jen, ja Pani tego zbeszczeszczenia wybaczyć, rzecz jasna, nie mogę! Mam nadzieję, że zamieszczane tu przepisy zachęcą Panią, a także Pani córkę, do porzucenia myśli o dodawaniu czegokolwiek tudzież kogokolwiek 🙂 Serdeczności!